wtorek, 28 stycznia 2014

Papierowa wiklina jest wspaniała !!!

Troszkę dawno nie pisałam, ale pochłonęła mnie praca z papierową wikliną. Jest to bardzo wciągające rękodzieło, dające wiele satysfakcji z powstających prac. Najbardziej pracochłonną i niewdzięczną częścią pracy jest skręcanie papierowych rurek. Ale gdy już przygotujemy sobie sporą ilość "patyczków"... to dalsza wiklinowa przygoda jest zachwycająca. Te koszyczki, miseczki, podstawki - niemal same się robią, pewnie tu troszkę przesadziłam z tym "same", ale mogę już powiedzieć, że uwielbiam to!
Zrobiona przeze mnie patera z pokrywą właśnie znalazła właściciela. Pozdrowienia dla Pani Agnieszki i dziękuję za zakup.
A może jeszcze komuś się spodoba ta patera, chętnie zrobię na zamówienie. 
Kontakt przez stronę www.facebook.com/syrencia.art
 

czwartek, 9 stycznia 2014

Papierowa wiklina

Przeglądając strony internetowe o tematyce rękodzieła można znaleźć niesamowite prace. Są wśród nas bardzo utalentowani ludzie, którzy z pasji tworzą wspaniałe niepowtarzalne wyroby dekoracyjne. Począwszy od biżuterii, przez wszelkiego rodzaju serwety, szale, ozdobne szkatuły, a także zabawki. Ostatnio trafiłam na strony z pracami z papierowej wikliny. Bardzo mnie zainteresowała ta technika, więc podglądając filmy na you tube spróbowałam własnych sił. Efektem mojej pracy jest całkiem pokaźny okrągły koszyk. Jest jeszcze nie pomalowany, ale muszę się pochwalić.


Jest to doskonały sposób na wykorzystanie makulatury, której ogromne ilości mamy w domu :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Na dobry początek

Każdy Nowy Rok motywuje nas do jakichś postanowień, do stawiania sobie pewnych poprzeczek, obiecujemy sobie, że w tym roku to już na pewno... itd.
Moim noworocznym postanowieniem jest pokazanie swojej małej twórczości, która powstaje w zaciszu domowym. Moja przygoda z szydełkiem i drutami sięga początków szkoły podstawowej, kiedy to na lekcji techniki pani kazała nam przynieść druty nr 2 (takie cienkie!!!) i włóczkę. Powstawały wtedy bardzo ciasno robione "wężyki", które miały być szalikami. Wstęp nie był zbyt motywujący, ale mój tata (tak mój tata), w domu bardzo dzielnie i wytrwale uczył mnie podstaw sztuki "drutowania". A gdy połknęłam bakcyla.... to już reszta była czystą fascynacją.
W międzyczasie moja mama nauczyła mnie szydełkować i wtedy wszystkie lalki miały superciepłe kreacje mojego autorstwa. Oczywiście powstawały również piękne serwety.
Dziś jestem mamą dwóch wspaniałych synów, którzy mogli się poszczycić niejednym ubrankiem maminej produkcji. Chociaż nie mam zbyt wiele czasu na swoje pasje, wykorzystuję każdą wolną chwilę aby coś podłubać. Postaram się pokazać swoje dotychczas wykonane prace a także te nowe, które będą powstawać.
Na początek wspomnienie ostatnich Świąt... były szydełkowe aniołki i wstążkowe bombki.